Ale po kolei. Po strategicznej decyzji o obniżeniu poziomu zero o około 30cm pracy przybyło i pojawiła się szansa na prace i zdobycze archeologiczne w fundamentach zacnego domku. Zadanie zainteresowałoby ani chybi samego Dr Indianę Jones, gdyby tylko o tym wiedział.
Kopiemy, burzymy, grzebiemy w historii ukrytej pod starą podłogą. Gruzu coraz więcej, wciąż go przybywa i nie zanosi się na szybki koniec. Pojawiają się wciąż nowe dziury w ścianach, a grzebaniu w posadzce wciąż nie ma końca. Szarzyznę rozchodzącego się po działce pyłu rozjaśnia wizja niezbadanych skarbów, które mógł tu zakopać może i sam Napoleon wracając spod Moskwy.
Wraz z postępującą demolką robi się coraz więcej przestrzeni. Z tronu mamy widok już przez cały dom na zielone winogrona:
Otwór na okno w kuchni jest już prawie gotowy. Okno będzie duże z widokiem na podwórze, a dokładnie na pergolę z winogronem:
W przerwach w poszukiwaniu skarbów można sobie już wyobrażać widok z kuchni na jadalnię:
Jesteśmy wciąż na etapie, gdzie wyobraźnia docelowej wizji wymaga mocnego pobudzenia, ale tak - to jest ta mini-jadalnia, albo odważniej by rzec - wręcz ogród zimowy na miarę lokalnych możliwości:
Podciąg rzekomo zrobiony jest ze sztuką, bardzo bezpiecznie, osadzony na siedmiu stalowych prętach. Panowie mówią, że 'raczej wytrzyma, już nie takie rzeczy wytrzymywały':
A tu mamy, widziany z lotu ptaka, zarys wiatrołapu. Już za tydzień ma się wspiąć na wysokość pozwalającą odpocząć nieco wyobraźni:
I wreszcie jest skarb! Prawdziwy skarb znaleziony w fundamentach piwnicy, zalany porządnie betonem. Rower, prawie nówka! Łańcuch jest w stanie co najmniej bardzo dobrym, nawet nie trzeba będzie oliwić:
Rama wymaga co najwyżej delikatnej renowacji.
Co to jest za marka? Ukraina? Prusy Wschodnie? A może francuski prototyp? I w jaki sposób znalazł się pod podłogą? Strach pytać, co się też stało przy zderzeniu z fundamentem, z szanownym biklystą, kimkolwiek by on był?! ....kości w gruzie na razie nie odkryliśmy...
Po krótkim tygodniu (skróconym o święto i odpoczynek panów po podwójnych poprawinach), nastąpiła domowa inspekcja. Inspekcja przebiegła sprawnie i szybko i... skupiła się głównie na antonówkach na szarlotkę:
I tak oto obie moje Panie ślicznie sobie grasują po ogrodzie w poszukiwaniu wiktuałów na szarlotkę i nie tylko:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz