środa, 24 maja 2017

Posadzki vel wylewki

Posadzki, wylewka betonowa to jest rzekomo ostatni duży brudny temat budowlany, po którym już tylko zostało wykończyć dom, i oby nie wykończyć się.
Miał być wykonawca z polecenia, ale nie miał szczęścia ani do okien, ani do wylewek. Podniósł ceny o 10%, to już jego problem. Przypadkowo jako popytać miejscowych, to wszystko się znajdzie w dobrej cenie, z dobrym podejściem. Pan Mariusz polecił pana Patryka, szybki telefon, szybkie spotkanie od razu w dzień sprzątania po tynkowaniu. 



Spotkanie od razu z niwelatorem. Raz dwa trzy, standardowe zdziwko jak to ten chudziak mogli spi... Laserowe pomiary wykazały, że na parterze będzie 10 cm podłogi, gdzie niegdzie 12 cm, czasem 15 cm, a w łazience to 'ucieka, że aż miło' do 17 cm. Było liczenia a liczenia gdzie ile tego styropianu kupić. Dałem rady. Mat-fiz i "sgh'a" chociaż w takim stopniu się przydają. Pan Jurek ułożył sobie z bólem ten styropian na dole pod podłogówkę. Inwestor dzielnie ciął styropian z pomocą Darka na górze i jesteśmy gotowi.

W umówiony majowy czwartek (dla dziennikarskich potrzeb 11 maja) przyjeżdza ekipa z miksokretem i wychodzą szukać cementu i piachu. I pytają gdzie jest? No jak to gdzie? Wy macie. Nieee. Miał być przecież. Po chwili Patryk sobie przypomniał, że miał zrobić wylewki i przywieźć materiał. Po paru siarczystych zorganizował się szybko. W godzinę wszystko było na miejscu.



Rozłożyli sobie swojego kreta, zwanego miksokretem, i dalej jazda. Organizacja była typowa 'po polsku', tego nie ma, tamtego nie ma, drut by się przydał na kabel w posadzce do kuchenki, a to jakieś pledy, żeby okna chronić. Marudzenia i zrzędzenia sporo, ale w sumie szło bardzo szybko i sprawnie. Nie jest tak najgorzej z polskim podejściem. Niemiec za cholerę by tego nie zrozumiał, a robót nie zaczął w tydzień. Poszło.

Na pierwszy rzut poszło poddasze. Przez okno na klatce przepuszczono rurę na wylewka i jazda. Okno zabezpieczone. Nie zostało uszkodzone. Przy okazji dowiedziałem się, że okno jest zamontowane źle, bo im wygodniej byłoby jakby otwierało się na lewo, a nie na prawo. Jakoś jednak to znieśli, nie załamało ich to nawet na długo. Robót nie zatrzymało. Pełna profesja.



Niby nie miałem nic robić, ale okazało się, że co i rusz trzeba coś sprawdzić, donieść, załatwić. I nie tylko kawę. A to łącze do wody słabe, a to cieknie. A to więcej osłonek na okna. Ale szło do przodu. Ale swoje trzeba przyznać panowie robili faktycznie szybko, na akordzik.




Pierwsze efekty widoczne były już po parunastu minutach. Kopce krecie zaśmieciły cały pokój, potem drugi i tak dalej. Miksokret nie próżnował ani chwili. Cały czas był dokarmiany mieszanką cementową, zatem kopce powstawały jakby tych kretów było całe stado. Dobrze, że w ogrodzie nic nie zbuszował.



W południe było już widać pierwsze efekty, a wkrótce potem całe poddasze było wyglancowane. Jednym słowem nad kopcami zapanowały uporządkowane siły.

W międzyczasie atrakcji było więcej. Trzydziesto-tonowa wywrotka przyjechała, zwaliła piachu tony i.... postanowiła zostać. Po co mi wywrotka? I do tego uwięziona w bramie! Na szczęście dała sobie radę, trochę żwiru i innych umocnień. I nie będę na szczęście miał wywrotki na wieki zamontowanej pod bramą. 




Koniec prac nastąpił po południu, jeszcze za dnia, choć dla ekipy godzina 16.30 to już strasznie późno. Ale najważniejsze, że prace dobiegły szczęśliwego końca, a zdjęcia zrobione na szybko, przez szyby, i tylko na parterze, jakoś tam po trosze oddają zasługi ekipy pana Patryka w drodze do zakończenia kolejnego etapu.

Parę fotek świeżej i mocno mokrej jeszcze wylewki: 





Żegnając się z ekipą otrzymałem zalecenie, jak u lekarza, wietrzyć i wietrzyć przez pierwsze  6 dni, przez kolejne sześć dni podlewać i wietrzyć, a potem to już wietrzyć, wietrzyć i wietrzyć, a poza tym to i tak posadzka szybciej wyschnie niż tynki, a swoją wilgocią to się nawet jeszcze z nimi podzieli.





Zatem zacząłem wietrzyć, wietrzyć i wietrzyć.

A później podlewać, wietrzyć i wietrzyć.



W przerwach między wietrzeniem a wietrzeniem mogłem sobie popodziwiać moje rododendrony i tulipanowce i magnolie.


I w ten sposób zamyka się kolejny ważny etap. Stan surowy zamknięty, gotowy do wykańczania!

niedziela, 14 maja 2017

Drzewa i krzewy do ogrodu

Na zielone przyjemności czasu po prostu musi starczyć. Budowa, nie budowa, marzyły się dosadzania, zatem nie ma co leniuchować i jazda w ogród.
Od północnego - zachodu pojawiła się kalina koralowa (viburnum opulus):

Zobaczymy czy kwitnie na czerwono i ma białe owoce, czy może na odwrót: kwitnie na biało i ma czerwone owoce.

A tuż obok niej trzy białe derenie (cornus alba). Będzie bardzo gęsto i bardzo zielono - biało:

Jest jeszcze kolejny viburnum, tym razem lantana, czyli kalina hordowina.



I trochę dalej dwa razy philadelphus virginalis, czyli bodaj jaśminowce:



Małe dość jeszcze. Ale generalnie będzie tam biało. Dość biało.

Kolejna super, długo oczekiwana i wymarzona zdobycz to tulipanowiec. Oj naczytam się o nim jeszcze, żeby go utrzymać, i zatrzymać na wiele lat (na moje zawsze):



Przed domem, czyli po zachodniej stronie, pojawiła się żółta yellow river, czyli magnolia:


a obok niej schowała się hortensja piłkowana preziosa (Hydrangea serrata 'Preziosa'). Trochę widać po prawej stronie.

Natomiast południowa strona przed jadalnią została ozdobiona dwiema paniami, które będą znowu białe: syringa vulgaris madame lemoine (lilak pospolity nie brzmi tak uroczo):


kolejną magnolią:

i paroma innymi, w tym starą śliwą renklodą uleną, kolejnymi kalinami (viburnum opulus i viburnum dawn):


i jeszcze paroma innymi.

Na końcu ściany wschodniej pojawiła się stara jabłoń, kilka kalin, sam już nie wiem czego, a nade wszystko dwa rododendrony i jedna azalia:


Niestety są trochę schowane, ale mają tam bardziej kwaśno i nie wieje im, a ja i tak wiem jak je znaleźć.

Jest jeszcze krzewuszka, dereń kolejny i trawka (bodaj miskant chiński):


I na razie to tyle. Wracam do budowy, ale kolejne rośliny i drzewa na pewno się pojawią wkrótce, najpóźniej jesienią.

poniedziałek, 8 maja 2017

Podłogówka

Styropian podłogowy wybrany, zakupiony, zatem rozpoczyna się przygotowanie do montażu instalacji podłogowej.


Wcześniej zrobione zostały wymiary poziomu zero tajemniczym niwelatorem. Później rozłożona została folia, gruba piątka.


A na grubasie (folii) rozłożyliśmy styropian. Aby zapamiętać to na parterze mam GOLD: 10cm w salonie, kuchni, jadalni, wiatrołapie i w hallu; w pokoju jest 12cm, w schowku najpierw 12 i dochodzi do 15cm; a w łazience najpierw 12cm i dochodzi do rekordowych 17cm. 


Na styropian poszła kolejna folia, która odbija ciepło do góry. I dalej będzie już instalacja podłogowa Herz co 10cm.

W międzyczasie, czyli przy tak zwanej okazji, udało się rozłożyć również styropian na piętrze. I tu mamy SILVER'a 8cm po całości (najczęściej 3cm+5cm). Jest też i GOLD w miejscach narażonych na termiczne zakłócenia, czyli tam gdzie są zrobione zakotwiczenia na przyszłe balustrady. Ale głównie dlatego jest tam GOLD, bo go po prostu sporo zostało. W pokojach zrobiło się jeszcze jaśniej:


Salon na poddaszu gotowy do wylewki:


Jest wreszcie jasno. A będzie jeszcze jaśniej jak tynk sobie już wyschnie:


Na piętrze w łazience będzie też ogrzewanie podłogowe:


I jeszcze fotodokumentacja instalacji ogrzewania podłogowego na parterze. Najpierw łazienka (nieotynkowana, z kominem w cegle, i styropianem w rogu, w miejscu którego będzie kiedyś odpływ liniowy:


Instalacja w przedpokoju:


To samo:


Podłogówka w jadalni:


I wreszcie podłogówka w salonie:



I na koniec dokumentacja rozdzielni, gdzie od lewej są wyjścia na podłogówkę na:
-  łazienka na piętrze (obieg nr 1)

-  łazienka na parterze (obieg nr 2)
-  wiatrołap (obieg nr 3)
-  jadalnia (obieg nr 4)
-  kuchnia (obieg nr 5)
-  salon (obieg nr 6 i 7)
-  pokój (obieg nr 8)


niedziela, 7 maja 2017

Słupy do dachu w budynku gospodarczym

Goya i rąbek stojący to dwa kluczowe elementy 'dizajn'u' naszego gospodarczego domku, w którym czterdzieści lat wcześniej stał jeszcze koń, dwie krówki i pewnie jakieś świnie.
Stąd materiał na słupki wygląda tak:



A na budynek gospodarczy mniej więcej tak:


Szkoda tylko, że pod dachem nie będzie już tak pięknie jak na obrazku, ale może kiedyś...

Tymczasem nie zważając na wysoki poziom wód gruntowych od początku długiego weekendu trwa szybkie kopanie dołów pod fundamenty na słupy.


Praca ma charakter sprinterski, trzeba się szybko ruszać, bez przerwy kopać, bo inaczej tworzy się basen. Zatem pracujemy jak w transie, kopię, biegam po żwir, cement, wrzut do gruch i zalewanie zbrojenia.


A wcześniej zostały przygotowane przez nieocenionego Darka zbrojenia artystyczne w liczbie pięciu sztuk. Po kilku godzinach pracy dzieła sztuki budowlanej są zalane cementem i sterczą sobie w oczekiwaniu na obudowę cegłą.



Skarbów w dole na słupy było parę, z czego najciekawsze na blaszana miednica z lat sześćdziesiątych i co najmniej pół obręczy od roweru z lat niewiadomo jakich, może jeszcze był to bicykl sanacyjny, a może fragment wojskowego wyposażenia taboru z którejś wojny światowej. Kwestia pozostaje do rozstrzygnięcia przez archeologów.


piątek, 5 maja 2017

Posadzki i styropianowe rozterki

Każdy prosty temat budowlany, gdzie styka się kilka ekip staje się problematycznym wyzwaniem. Posadzki, czyli kawał betonu, byle był trwały i prosty jak stół.

Niewiele wiedząc o budowie jednak wyczułem pismo nosem z dużym wyprzedzeniem, co i tak wiele nie pomogło.

Po pierwsze murarze. Artyści. Piją tylko w weekendy. Ale jak już piją, to z rozmachem. Wylewają chudziak. Ok. Nie musi być bardzo prosty, ale dobrze zaizolowany i trwały już tak. Jakoś poszło. Niezbyt prosto. Dodatkowe utrudnienia 'posadzkowe' to wyjścia bezprogowe i schody wewnętrzne. Już tu trzeba policzyć ile centymetrów będzie miał schodek pierwszy tak, aby uwzględnić izolację, wylewkę, wyprawkę.



Po drugie okna, a właściwie wyjścia bezprogowe HST. Tu już przychodzi rzeczywiście ekspert, żaden artysta, z laserem, mierzy, doradza. Cycuś. Ale z HST to sobie zawęziłem potencjalny błąd do paru milimetrów. Nie wiedziałem. Na szczęście w miarę poprawnie policzyłem. Jak wyjdzie, to się okaże po wylewkach. 
Przy okazji okazuje się, że w schodach ważny jest nie tylko pierwszy, ale i ostatni schodek. Poza tym w to wszystko warto zaplanować wymiary drzwi wewnętrznych, żeby zaoszczędzić parę tysięcy na standardowych rozmiarach.


Po trzecie izolacja. Pod chudziakiem pozioma, chyba jest, bo jak sobie poskrobałem, żeby sprawdzić, bo nie przypilnowałem artystów murarzy, to jakaś folia zgodnie z ustaleniami jednak była. Gorsza sprawa to pozioma na murach fundamentowych, które już są zastane, a ja sobie wymyślam obniżenie posadzki. Jakoś to będzie, bo nadal jest wysoko, a zrobię izolację pionową w gruncie do końca starych fundamentów. Może nie będzie przemarzać. Na samym chudziaku wolałem nie ryzykować na taniej folii, tylko zakupiłem najgrubszą, najdroższą. 


Po czwarte izolacja ponownie: styropian. Jak ktoś mieszkał całe życie w mieszkaniu, to może nie wiedzieć, że pod klepką powinno być sporo czegoś do izolacji. Niby nawet wiedziałem, ale nie w szczegółach. A jak je poznałem, to było za późno. Dobra izolacja pozioma to gruba izolacja z dużym oporem. Można to nadrobić cieńszym z lepszym lambda. Ulubiony mój skład miał dwa podłogowe: standardowy i lepszy silver. Gold tylko na zamówienie, bo mało kto bierze. No to wziąłem Gold, co robić, trzeba płacić. Najcieniej mam 10 cm, ale jak to mówią moi fachowcy: podłoga panu leci tam do łazienki, czyli na samym końcu jest 17cm.
W międzyczasie stałem się fachowcem od styropianu: żaden typ, kolor, wskaźnik techniczny nie jest mi straszny. Chętnie doradzę potrzebującym za miły uśmiech.


Po piąte ogrzewanie podłogowe. Sprawa w rękach pana Jurka, czuję się spokojny. Po pomiarach wylewek, które robię przed podłogówką, zamawiam styropiany (niezła kombinatoryka matematyczna, bo każde pomieszczenie ma inną wysokość). Z punktu widzenia posadzki pilnujemy, co by była właściwa wysokość styropianu i samej wylewki, czyli ok 6-7cm.

Po szóste wylewki. Ciekawe jak wyjdzie. Ekipa jest z polecenia, z okolic, niezależne źródła twierdzą, że ich wylewki są w porządku. Się okaże. Pan Patryk wpadł z niwelatorem, uwzględnił i schody i drzwi wewnętrzne i przede wszystkim HST, progu ma nie być. Krzywy chudzik bardzo go nie zdziwił, ale hydraulikom nie zazdrościł łamigłówki, puzzli, z bardzo różnymi warstwami styropianu.

Po siódme wyprawka. Jak ktoś nie wie, co dla innego jest oczywiste, to musi się napytać ile milimetrów będzie miała kiedyś podłoga, łącznie z klejem czy czymś tam potrzebnym. No i najlepiej się zdecydować przed układaniem izolacji na konkret, czy to będzie taka a nie inna deska czy płytka. Wszystko niestety ma znaczenie. Kupuje się działkę, i masz już wiedzieć niemal czy ręczniki będą frotte i czy do grilla będzie musztarda.

A po ósme, dziewiąte i dziesiąte, to się okaże, bo przeczucie mi mówi, że coś jeszcze wyjdzie i wyskoczy z tak zwanego znienacka.