czwartek, 1 grudnia 2016

Zbiornik na gaz

Długa analiza na źródło energii i jego dostawcę została zakończona.
To że będzie to gaz, było wiadomo już dawno. A wytyczne były proste:
- miało być rozwiązanie proste i wygodne, estetyczne i przyjemne
- kotłownia bez kotłowni

Czyli musiał być to gaz. Prąd tu czasem nie dochodzi przez parę godzin. A pompa ciepła, to jednak zabawka zbyt droga.

Jeśli gaz, to najlepiej ziemny. Ale tu uprzejma urzędniczka w gminie życzliwie dała mi do zrozumienia, że jeśli nie chcę czekać co najmniej dziesięciu lat, z podkreśleniem, że 'co najmniej' (czytaj: nie wiemy czy nasze dzieci na emeryturze będą coś tu miały), to lepiej żebym ten gaz sam sobie pociągnął.

Zatem musi być to gaz ciekły, czyli propan umieszczony w zbiorniku na gaz o pojemności standardowej 2.700l.

Kolejna trudna kwestia, zbiornik naziemny czy podziemny, była znowu sprawą krótką i prostą do decyzji. Zero analiz: jedynie podziemny. Do ozdoby na działce służą inne elementy: drzewa, piękna kobieta opalająca się na łonie natury, krzewy, klasyka. Poza trochę większą ceną, same korzyści. 

Następna decyzja wiązała się już z większym wysiłkiem analitycznym: zbiornik na własność czy też może dzierżawiony.

Inwestor jest jednak z tych, co cenią niezależność i preferują wyższe koszty inwestycyjne, a znacznie niższe operacyjne. Czas zwrotu to kilka ładnych lat. Ale niezależność jest tego warta.

Od kogo zakup zbiornika na gaz i instalacji gazowej? To jedna z ostatnich kwestii. Możliwości było wielu. Postawiłem na ofertę firmy Chem-Gaz. Kompetentny przedstawiciel, jak i u innych też, ale bardziej i sympatyczniej potrafił przypilnować interesu. A oferty są do siebie podobne. Choć ta jest cenowo ciekawa.

Na co trzeba tu uważać:
- projekt powinien obejmować instalację zewnętrzną i wewnętrzną. Do zewnętrznej wystarczy później zgłoszenie robót budowlanych. A, co dziwne, wewnętrzna instalacja wymaga uzyskania pozwolenia na budowę;
- zapewnienie kierownika projektu z uprawnieniami do instalacji sanitarnych, gazowych;
- faktyczna niezależność od dostawców: już pierwsze tankowanie mogę sobie zapewnić od dowolnego dostawcy. Trzeba przyznać, że dostawca zbiornika zachęca mnie do pozostania wydłużonym serwisem gwarancyjnym do lat pięciu, czy dziesięciu, jeśli będę od niego tankował;
- zatem istotne są jednak dotychczasowe ceny na gaz dostawcy zbiornika w porównaniu do innych; (Chem-Gaz jest tu pozytywnie wyróżniający, ale wiadomo: co będzie w przyszłości, tego nie wie nikt);
- i być może na parę innych rzeczy, o których mam nadzieję się nie dowiedzieć.

Na początku listopada odbyło się spotkanie, tzw. wizja lokalna. W połowie miesiąca mieliśmy podpisaną umowę. A na koniec miesiąca odebrałem gotowy projekt.

Wizja lokalna odbyła się już w przedwczesnej zimowej scenerii:

Projekt budowlany na budowę instalacji gazowej podziemnej i instalacji gazowej wewnętrznej złożony! Pierwszego grudnia Wydział Architektury w Mińsku Mazowieckim nie miał wyjścia, i musiał przyjąć mój wniosek wraz z czterema pięknymi projektami.

PS1. Po co oni chcą aż cztery egzemplarze w dobie kart nano, fifa 2016, władcy pierścieni, BOT'ów i innych fejsów? E-społeczeństwo w urzędzie to jednak nadal epoka kapitana Żbika i siedemnastu mgnień wiosny.

PS2. Złożenie dokumentów, psia krew nota bene właśnie drukowanych, zostało okupione dosłownie niemal krwią, nie psią nawet, ale własną. Coś mnie podkusiło i przeczytałem wcześniej z uwagą dokument, i na jednej stronie znalazłem błędy. Ludzka rzecz. Trzeba przyznać, że projektant zareagował szybciej niż Luxtorpeda, i jeszcze tym samym późnym wieczorem przesłał mi poprawki. Nowocześnie, mailem rzecz jasna. Super. Z tymże, egzemplarze były fizyczne, i do tego zszyte, dodam, że bardzo niestety porządnie zszyte. Zaczęło się szukanie profesjonalnych zszywaczy, a potem rozszywanie, które okazało się bolesne. Mam nadzieję tylko, że podmieniłem właściwe strony i żaden urząd się nie przyczepi.

A teraz obywatel inwestor cierpliwie czeka na pozwolenie na budowę. Oczekiwany czas to: 65 dni. Powiat ma czas. Na szczęście tutaj ja też mam go sporo. Obym nie zapeszył.

A w marcu będzie trzeba wykopać dół na zbiornik, że o przekopie na przyłącze nie wspomnę. Chętnych serdecznie zapraszam do wspólnej zabawy z łopatami.

Droga przed nami jeszcze długa, oby nie tyle mroźna, co urokliwa:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz