piątek, 2 grudnia 2016

Schody

Schody, schody, schody wyjść nie mogą z mody...
Już jakiś czas temu schody zostały wytyczone, uzbrojone, wreszcie wylane. I tak powstały długo oczekiwane, długo obmyśliwane zabiegowe schody:


Zdjęcia pokazują pierwszy efekt, przed końcową obróbką muru. Ale jak kręcą, to już widać.
Wyszły proste, choć zabiegowe, ale nie wyszukane, całkiem nobliwe, acz zupełnie skromne. Schody, po prostu schody. Małe, a cieszy.
Najważniejsze, że udało się je wcisnąć w stary układ wiejskiego domku. A jeszcze niedawno był tu zwykły schowek ze starą, lekko nadpróchniałą drabiną prowadzącą na poddasze pełne liści i tajemniczego 'niczego'.


Na półpiętrze powstaje kolejny (p)otwór okienny, który będzie doświetlał w słoneczny dzień uroki zakrętów drogi na poddasze, a nocą schodząc po szklankę ciepłego mleka będzie można spojrzeć na gwiazdę polarną. W końcu jest to ściana od północy, a tą pokazuje podobno właśnie ta gwiazdeczka.
 

Zima się niestety pośpieszyła. Nie wzięła pod uwagę trzymiesięcznego opóźnienia murarzy. Śnieg śmiało sypie do środka przyprószając uroki schodowych zabiegów. Na niesolonym i nieośnieżonym zakręcie wymagane jest zachowanie szczególnej ostrożności.


Pod schodami na razie stoi ino drabina, ale wkrótce będzie stać już kociołek i inne niezbędne hydrauliczne gadżety. A na dole widać dzieło własne dziadka izolujące posadzkę, pod którą sunie rurka z wodą. Żeby nie zamarzła naturalnie.


W komplecie są też schody zewnętrzne. Wyszły cztery zgrabne stopnie z całkiem wygodnym miejscem na szukanie klucza pod wycieraczką.



Ot i to tyle. Biegać dla sportu po parunastu stopniach już można.

1 komentarz:

  1. Mi najbardziej podobają się schody stalowe, które nie tylko kojarzą mi się z dużą wytrzymałością. Są przede wszystkim uniwersalne, a do tego prezentują się nowocześnie i niezwykle elegancko.

    OdpowiedzUsuń