Znalezienie grupy tynkarskiej okazuje się wyzwaniem samym w sobie.
Prac niby prosta, nieskomplikowana. Zatem zarobić można, wcale nie tak mało, bez wielkich kwalifikacji. Jednak chętnych nie ma zbyt wielu. W branży panuje opinia, że praca nie popłaca. Szczególnie tynkarzom rzekomo się nie chce. Skoro można dostać 500+, albo 1000+, a czasem i więcej, to szkoda już się ruszyć po więcej, bo na chleb, wódę i mleko starczy. A w najlepszym przypadku zamiast pracować pięć dni w tygodniu, można popracować dwa razy mniej.
Nie jest to pierwsze zderzenie, o którym słyszę, ze skutkami cudownej idei państwa. Co ciekawe mówią o tym drobni przedsiębiorcy, zatrudniający rzadko po 20 osób, częściej są to zespoły z branży budowlanej - kilkuosobowe firemki, które wywodzą się ze ściany wschodniej, gdzie wydawałoby się poparcie jest większe i bezdyskusyjne.
Może to zapowiedź jakiejś zmiany? Po prostu zmiany. Bo 'dobra zmiana' już była.
Szczęśliwie znalazłem tynkarzy i jutro się umawiam na roboty. Tynki będą cementowo - wapienne. A do tego jak jeszcze będą trzymać pion, a tam gdzie trzeba poziom, to już w ogóle magia.
Nie wiem o co chodzi, jaki jest związek z tynkami, ale może trzeba je będzie pomalować na tęczowo - taki klimat przekazały właśnie dzieciaki (klimat piątkowo - tynkowy):
pink fluffy unicorns dancing on rainbows
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz