sobota, 7 października 2017

Drzwi zewnętrzne

Idź człowieku i kup drzwi!
U mnie trwało to rok, a pół jak nic.

Wybór koloru, z jakiego materiału, wymiary, dostawki, naświetla, szkła, wypełnienia, dodatki, i jeszcze dziesiątki aspektów technicznych. 

Wybór samej klamki do drzwi zewnętrznych to temat na złożony przewód doktorski.

I typowe stwierdzenia dwa denerwujące do granic możliwości inwestora:
1. Stwierdzenie pierwsze: co jak co, ale drzwi należy zaplanować już na etapie
2. Stwierdzenie drugie: na czym jak na czym, ale na drzwiach to nie można oszczędzać;

To przecież wizytówka domu, to pierwsze wrażenie, to symbol (czego?), to bezpieczeństwo...., to wszystko w jednym.

Co nam spędzało (dużo tu przesady, choć czasami fakt, spędzało) sen z oczu:
- kolor - poszło szybko: takie jak okna, czyli mamy antracyt ze strukturą drewna;
- naświetla i dostawki: poszło jeszcze szybciej: takowych brak;
- materiał - stalowe, aluminiowe, drewniane; ileż tu było myślenia! A teraz sam już nie jestem pewny, czy dobrze pamiętam co kupiłem;
- wstawki i aplikacje: żadnych udziwnień, żadnych nakładek inox-stal; cóż za okropna moda! Wszyscy to mają. I nie chcą słyszeć, że zapłacę za całość, i za te nakładki również, tylko proszę ich nie montować. Nie da się. Muszą być. Tu na szczęście nie będzie żadnych;
- zabezpieczenia - oj temat nie na bloga, o własnych drzwiach; ważne, że są bezpieczne jak Fort Knox;
- szybka - miała być, do tego nie rzucająca się w oczy, dobrze dopasowana, żeby było coś widać od środka, taka sympatyczna, żeby była;
- zamki, progi, listwy, zaczepy, noce i dnie, biometria palców i mózgu, oj czego tam nie da się teoretycznie włożyć... Bez przesady!
- klamka - a pani mi odradzała pochwyt / antabę; no ale klient się uparł, to ma; to ma za swoje; oj będą problemy, jak prąd wyłączą (to będzie wtedy czas na integrację z mądrzejszą sąsiadką, co ma zwykłą klamkę, i zaprosi na kawę, aż prąd włączą);
- wymiary - znowu temat na myślenie: Ho, Hw, Hd, samych wysokości jest kilka; rzecz jasna szerokości jest co najmniej tyle samo!; A to nie wszystko. Bo potem i tak wszystko szlag trafi jak się nie zlicujemy z posadzką, której jeszcze nie ma, a o której po drodze decydowali, każdy inaczej, architekt, murarz, hydraulik, posadzkarz, i jeszcze pan od podłóg... a potem okazuje się, że z drugiej strony na zewnątrz trzeba uwzględnić jeszcze inne wymiary; ufff... nie - nie ufff. Bo potem jeszcze jest glif i uwzględnienie paru rzeczy przy izolacji i tynku zewnętrznym; no a najlepiej, żeby to wiedzieć od razu, bo można w jakiś standard trafić, i może będzie taniej, albo raczej nie tak holendarnie drogo;



Drzwi udało się wybrać (Barański, model jakiś tam, nie pamiętam), córka pomogło, i niejedna przyjaciółka, bo było naprawdę ciężko.

I z początkiem października są oto w całej krasie ozdobą wejścia do domu. Są ozdobą, oczywiście nie tylko dlatego, że innych ozdób nie ma. Wyszło całkiem w porzo. Czyli kozak i sztos!



Przy wyborze drzwi nie mogło zabraknąć pytania: 'jakie to drzwi mają być':




Stałem się i w tej dziedzinie ekspertem orzekającym, czy do środka czy na zewnątrz prawoskrętne czy lewoskrętne,... choć właściwie to nadal mam wątpliwości. Obrotowe! 

Drzwi to też dobry przykład jak trudno oszacować koszty inwestycji. 

- No bo ile to może kosztować? - myśli sobie inwestor, jeszcze nie-inwestor. - Dwa tysiące, no góra trzy tysiące za jakieś z bajerami.
Pewnie wielu tak myślało. Zderzenie z rzeczywistością jest bolesne. 

2 komentarze:

  1. Bardzo ładne drzwi wejściowe, prezentuje się super i widać, że są wytrzymałe. Ja w swoim domu też muszę sobie za niedługo zmienić drzwi zewnętrzne. Powodzenia w dalszej pracy i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Życzę udanych wyborów. Najtrudniejsza jest sama decyzja,bo każdy wybór będzie miał swoje zalety i wady. Powodzenia!!!

      Usuń