Analiza była długa i męcząca, od:
- eko-groszku - wymaga za dużo miejsca, brudzi się, za dużo obsługi, nie da się zostawić domu na dwa tygodnie, choć tanio;
- przez elektryczne grzejniki - bardzo wygodne, bardzo tania inwestycja, ale za drogie w eksploatacji;
- promienniki - ogrzewanie podczerwienią - to ciekawe, ale tylko jako wspomaganie głównego źródła energii;
- pompy ciepła - eksploatacja nie do pobicia, jeśli chodzi o niskie koszty, chyba, że będzie potrzebny serwis, ale inwestycja początkowa w okolicach minimum 40.000 zamyka temat;
- olej odpada od razu - bo zapachy i wymagana przestrzeń to przekreśla;
- zostaje gaz ciekły - nie będzie tanio w eksploatacji, ale super wygodnie, a sam kocioł zmieści się albo w łazience, albo w schowku;
Dochodzi do tego zbiornik na gaz 2700l, który można elegancko zakopać pod ziemią na tak dużej działce (ogrodzone niecałe 2.000 m kw., i dalej hektar łąki).
I po roku od pierwszego zderzenia mieszczucha z tematem kotłowni, na wiejskich salonach pojawiły się nowe zabawki do kotłowni
Kotłowni to jeszcze nie przypomina, ale podobno da się poskładać zusammen do kupy i ma wkrótce grzać.
A wraz z piecem, rozszerzeniami, pompami, pojawiły się również elementy układanki do stacji uzdatniania wody. Precz z kamieniem w rurach!
U mnie akurat w kotłowni jest tak, że tam mam piec gazowy, który działa znakomicie. Muszę przyznać, że jeszcze jak skorzystałam z dobrej ofert z firmy https://poprostuenergia.pl/gaz-dla-domu/ to jak najbardziej rachunki za gaz dostaję teraz o wiele niższe.
OdpowiedzUsuńsuper sprawa
OdpowiedzUsuń