Schody są zabiegowe, kręcone, mają 18 stopni, prowadzą z parteru na pietro, z poziomu '0' na poziom '400'. Tyle z informacji technicznych.
I to się zgadza. Reszta się nie zgadza.
Wykonawca był szybki. Za szybki. Trepy na stopnicach są jak trzeba, ale listwy i podstopnice miały być białe. A nie są. Bo tak mu się szybko poleciało. Ok. Co zrobić? Trzeba to jakość zaakceptować.
W międzyczasie zdążył zrobić parapety i jeden naprawić.
A do tego trepy mają wyfrezowane schowki, w których schowają się taśmy LED i te taśmy będą kiedyś świecić. Wszystkie naraz, ale za to na biało, albo w innym kolorze, jeśli złapie kogoś na przykład ochota na zieleń lub błękit.
czyli mój 'Life Project' (już nie pierwszy i może nie ostatni)
czwartek, 17 maja 2018
sobota, 12 maja 2018
Łazienka na parterze
Ukończona łazienka na dole oznacza, że można wziąć już prysznic, niekoniecznie szybki.
Prysznic jest duży i przestronny, zmieści się może nawet słoń.
Ciepła woda oddzielnie, zimna woda oddzielnie, i do tego półeczki, światełka, niczego nie brakuje (poza umywalką, blatem, pralką - ale to szczegóły).
A z góry płynie niczym senna Niagara woda z wielkiej deszczownicy.
Prysznic jest duży i przestronny, zmieści się może nawet słoń.
Ciepła woda oddzielnie, zimna woda oddzielnie, i do tego półeczki, światełka, niczego nie brakuje (poza umywalką, blatem, pralką - ale to szczegóły).
A z góry płynie niczym senna Niagara woda z wielkiej deszczownicy.
czwartek, 10 maja 2018
Kominek z cegły
Kominek czeka na pierwsze odpalenie. I poczeka sobie jeszcze do wczesnej jesieni. Zupełnie mi się nie spieszy.
Powstał w parę tygodni. Całkiem szybko.
Najpierw była koncepcja i projekt w jednym, czyli wybór w necie kilku wzorów służących jako ogólna inspiracja. Miał być prosty, z cegły GOYA, bez żadnych płytek, nawet z półki na dole na szczapy trzeba było zrezygnować.
Potem wybór wkładu, ale to już było opowiedziane. I przyjechał trójstronny wkład z gilotyną.
Potem nastąpiło kolekcjonowanie właściwych elementów składowych, od płyt i kleje, przez redukcje odwrotne i inne rury, aż po narożne płytki.
I nastąpiła faza wykonawcza. Gres na dół, montaż wkładu, obudowa z płyt, przygotowanie czystka, kucie i budowa czerpni, i obudowanie kominka płytkami.
Na deser pozostało przygotowanie kamienia z czarnego granitu i lokalna przygoda z miejscowym zaprzyjaźnionym kamieniarzem.
I jeszcze parę innych pomniejszych zadanek, wszystko po to by już wkrótce móc się cieszyć ciepłem bijącym z salonu i widokiem radosnych iskierek.
Powstał w parę tygodni. Całkiem szybko.
Najpierw była koncepcja i projekt w jednym, czyli wybór w necie kilku wzorów służących jako ogólna inspiracja. Miał być prosty, z cegły GOYA, bez żadnych płytek, nawet z półki na dole na szczapy trzeba było zrezygnować.
Potem wybór wkładu, ale to już było opowiedziane. I przyjechał trójstronny wkład z gilotyną.
Potem nastąpiło kolekcjonowanie właściwych elementów składowych, od płyt i kleje, przez redukcje odwrotne i inne rury, aż po narożne płytki.
I nastąpiła faza wykonawcza. Gres na dół, montaż wkładu, obudowa z płyt, przygotowanie czystka, kucie i budowa czerpni, i obudowanie kominka płytkami.
sobota, 5 maja 2018
Kolor elewacji
Udało się wybrać kolor na elewację. Udało się zmobilizować ekipę do prac zgodnie z umową.
Wybór koloru przebiegł kolorowo, choć kolor stonowany. Padło na lokalnego producenta, niejaka firma KosBud, bo po pierwsze ładny wzornik, a po drugie przygotowanie wzornika zajęło im raptem parę godzin, łącznie z jego dostawą. A nawet trzech podobnych do siebie próbek.
Kolor jeszcze trzeba było obejrzeć w słońcu, w cieniu, rankiem, po południem. I na drugi dzień można było zamawiać i wziąć się do pracy.
Szczegóły w rzeczywistości nie były takie słodkie. W międzyczasie nastąpiła długa batalia pomiędzy dwoma ekipami, kto poprawia obróbki blacharskie, które albo były za krótkie, albo elewacja została zrobiona za grubo. I zaczęły się robić zacieki. Się za rok, dwa okaże, jak te poprawki wyszły. Na razie jest git, i tym się cieszymy.
Wybór koloru przebiegł kolorowo, choć kolor stonowany. Padło na lokalnego producenta, niejaka firma KosBud, bo po pierwsze ładny wzornik, a po drugie przygotowanie wzornika zajęło im raptem parę godzin, łącznie z jego dostawą. A nawet trzech podobnych do siebie próbek.
Kolor jeszcze trzeba było obejrzeć w słońcu, w cieniu, rankiem, po południem. I na drugi dzień można było zamawiać i wziąć się do pracy.
Szczegóły w rzeczywistości nie były takie słodkie. W międzyczasie nastąpiła długa batalia pomiędzy dwoma ekipami, kto poprawia obróbki blacharskie, które albo były za krótkie, albo elewacja została zrobiona za grubo. I zaczęły się robić zacieki. Się za rok, dwa okaże, jak te poprawki wyszły. Na razie jest git, i tym się cieszymy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)