czwartek, 10 listopada 2016

Okna czy raczej dziury w ścianach

Opóźnienia na budowie to rzecz normalna, co samo w sobie jest już chore. Opóźniają się wszyscy, choć murarze są tu nie do przebicia. Z podziwu godnym, dla całego murarskiego fachu, pietyzmem dbają o to, aby tradycja opóźnień rosła w siłę i rozmach.

Okien rzecz jasna też jeszcze nie ma.
Należałoby powiedzieć mocniej, że nawet dziury nie są gotowe. Jak można nie mieć gotowej dziury w ścianie? Otóż można.



Na tej budowie wszystko można. Bo budowa jak dotychczas jest realizowana pod hasłem:
"-Będzie gotowe za chwilę. -Kiedy? -Już najdalej w przyszłym tygodniu. -Aha."
A jak wiadomo przyszły tydzień jest zawsze 'za tydzień'. I tak to trwa.

A tymczasem zastała nas zima, co widać z jednego z niewielu gotowych okien, przepraszam, gotowych dziur:



Na szczęście mi się nie spieszy, choć nawet i ja jako raczej cierpliwy inwestor, mogę czasem zostać wyprowadzony kolejnym "za tygodniem" z równowagi.

W międzyczasie coś jednak powstało. Od strony północnej, przy schodach, powstał piękny, niegotowy, a jakże, otwór okienny. Ale naturalnie już 'za tydzień' będzie gotowy:



Jakby ktoś szukał murarzy dbających o ponadprzeciętne opóźnienia, to polecam tych artystów. Są w stanie nie dotrzymać każdego terminu. A z drugiej strony każde zadanie są w stanie wykonać 'za tydzień'. I nie ma w tym żadnej sprzeczności.



A jakie ogromne plusy są w rachunku cash-flow! Dzięki tak uczynnym murarzom, nie muszę w tym roku inwestować w okna. I wszystko inne też się automatycznie przesuwa. Dzięki temu o kilka miesięcy mogę przesunąć kolejny wydatek. Wystarczy, że wezmę parę desek i pozabijam dziury. Czyż to nie miło z ich strony. A że trochę ucierpi drewno na dachu, że trzeba jeszcze raz je impregnować, że trochę wody wsiąknie w mury, to nic. Zapewne oszczędności będą znakomite.

Nic to. "Always look on the bright side of your life".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz