poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Tynkowanie

Tynkowanie, które miało być proste, a okazało się takim wyzwaniem, ma się ku końcowi.



Ekipa, która się zobowiązała, potem chciała nawiać, potem się przeprosiła, podjęła się dzieła, nawet sprawnie, szybko, ładnie. Współpraca od chwili rozpoczęcia prac stała się prosta. Skuli to co trzeba, załatwili prąd tak jak trzeba. Agregat pracuje bez zarzutu, prąd płynie, woda płynie.




Jadą z tynkiem tak jak trzeba. W pomieszczeniach robi się powoli jaśniej, mimo że okna zafoliowane, trochę pochlapane, a na dworze szaruga kwietniowa.



Wiosny na zewnątrz nie ma, ale radość z głupich tynków wydać się może niezrozumiała dla kogoś kto samodzielnie nigdy nie walczył na budowie z kolejnymi małymi i dużymi przeciwieństwami losu.
  


To radość po pierwszych dwóch dniach pracy. Po kolejnych nastąpiło lekkie rozładowanie napięcia tynkarskiego, prace snuły się już własnym tempem, a inwestor mógł snuć knowania w kolejnych aspektach budownictwa.

Tymczasem tynków przybywa:


Robi się zdecydowanie jaśniej:


Po zrobieniu góry, czas przyszedł na tynkowanie parteru::


Pozostała jadalnia i kilka małych ścianek i sufitów:


Za dni parę nic innego nie pozostanie jak pomierzyć i pozbyć się gotówki, niczym zbędnego balastu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz