Licząc na punktualność wykonawcy, staram się, aby domek był gotowy do remontu. Zatem dziś odbyło się wielkie przygotowanie, czyli przenoszenie czego się da z domku do budynku gospodarczego. Oj jest tego trochę i ciut ciut! (dziadek należy do osób, które twierdzą, że "to się jeszcze przyda"). Zatem jest co przenosić, segregować, wyrzucanie przychodzi z większym trudem.
To już końcówka morza gratów przydatnych i bardzo przydatnych, które udało się upchnąć w budynku gospodarczym:
A pomagał mi bardzo dzielnie Przemek, nie marudził, nie grymasił, łapał się za co większe gabaryty i czyścił przestrzeń niezwykle skutecznie:
To już ostatnie widokówki uroczego domku przykrytego eternitem, marzeniem każdego budującego dom... czterdzieści lat temu:
Jakby na domek patrzeć tylko spod otaczających go drzewek i krzaków, to gierkowy eternit nawet nie specjalnie paskudzi ten widok. Może to całe zamieszanie jednak nie jest warte zachodu?

A z tyłu już ostatnie resztki 'samych potrzebnych rzeczy'. W domku teraz już echo się odbija od ścian. Ostało się w nim jedynie parę łóżek, deski na podłodze i kilka pajęczyn...
I jeszcze raz mój ulubiony widok, na razie z dachu, ale już niedługo (przemilczymy względność tego okolicznika czasu) z okien sypialni na piętrze:
Czas iść na zasłużony odpoczynek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz